Od mojego wesela minęły już ponad dwa tygodnie. Miałam czas, żeby ochłonąć i przemyśleć kilka spraw. Teraz chcę się podzielić z Wami moimi wnioskami, być może pomogą Wam opanować własne lęki. Wiem, że większość kobiet bardzo przeżywa ten dzień, nie może spać po nocach, zamartwia się o niuanse, kłóci się z narzeczonym o przysłowiowe pierdoły. Czy naprawdę chcesz, żeby Twój ślub tak wyglądał?
Sama jestem osobą, która jest bardzo (tak nie bójmy się tego określenia) podatna na stres. Wystarczy iskierka, a ja już jestem cała w stresie i nie mogę spać. Pamiętam jak na studiach przed każdą sesją było coraz gorzej. Z roku na rok, stres coraz bardziej mnie paraliżował, nie mogłam jeść, skupić się, spać, w skrajnych przypadkach kończyło się wymiotami… Studia skończyłam 3 lata temu, upłynęło wiele dni, sporo się nauczyłam, teraz mogę spytać, po co było to wszystko? Czy warto było tracić własne zdrowie? Wszystkie egzaminy zdawałam, a mimo to ciągle nie mogłam poradzić sobie ze zdenerwowaniem.
Nastawienie to podstawa
Stres nie jest przyjacielem tarczycy, wiedziałam, więc że muszę nad sobą popracować. Chciałam uniknąć spuchniętej twarzy i worków pod oczami. Mniej więcej od maja zaczęłam sobie wmawiać, że się nie stresuję, nie ma czym itp, na pewno słyszałaś, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą. Im bliżej było wielkiego dnia, tym więcej osób pytało się mnie, czy się denerwuje, ja wciąż zgodnie odpowiadałam, że nie. Przyznam, że w ostatnim tygodniu przed ślubem, trochę z obawą czekałam na moment, w którym w końcu mnie zepnie. Minął poniedziałek, wtorek, środa…pytania były, a moja odpowiedź ciągle brzmiała „nie”. Pojawiło się podekscytowanie i motyle w brzuchu, ale nie było braku apetytu i problemów ze spaniem. Miałam chwilę zwątpienia i w sobotni poranek obudziłam się z bólem brzucha, szybko jednak opanowałam sytuację, puszczając sobie ulubioną muzykę i pozytywnie się nastrajając. Zdenerwowanie odeszło w niepamięć, a ja do końca dnia byłam uśmiechnięta i cieszyłam się z tego, co aktualnie się działo.
Przestań skupiać się na szczegółach
Moja dobra rada – nie rozdrabniaj się! Oczywiście, chcesz żeby wszystko zostało dopięte na ostatni guzik i ja doskonale to rozumiem, ale… No właśnie pojawia się tutaj „ale”, bo jeśli nie potrafisz spokojnie podejść do tematu, to wszystko zaczyna się sypać, pojawiają się zbędne emocje i atmosfera staje się zbyt gorąca. Później idzie już gładko, coraz bardziej się nakręcasz, rzeczy lecą Ci z rąk, a przyjaciółka zbyt długo Ci nie odpisuje i karuzela się nakręca. Uwierz mi, że krzywo zawiązana kokardka na zawieszce butelki, czy o jeden ton ciemniejszy kolor goździków, to szczegóły, na które nikt nawet nie zwróci uwagi. Nie mówię, żebyś się nie starała, chodzi mi raczej o to, żebyś nie robiła trzeciej wojny światowej z takich błahych powodów. Nie chcesz przecież zostać BrideZillą? 😛
Odpuść i nie porównuj do innych
Nie ustalaj tego dnia godzina, po godzinie, to fajnie wygląda na kartce i w filmach. Podejdź do tematu z głową, tylko takie rozwiązanie Cię uratuje i pomoże przetrwać. Nie panikuj, kiedy po rozdaniu zaproszeń okazuje się, że spora część gości nie będzie mogła być na Waszym weselu. Jest Ci przykro, rozumiem, ale rozdajesz zaproszenie, a nie nakaz. Często na grupach ślubnych widzę, jak spanikowanie dziewczyny, piszą, że są załamane, bo zaprosiły 120 osób, a 30 już odmówiło i boją się odbierać kolejne telefony, z obawy przed kolejną odmową. Czy naprawdę uważasz, że to, że jakiejś Monice z Łodzi odmówiło 50 osób przy zaproszonych 200, oznacza, że Tobie powinno albo odmówi tyle samo? NIE, nie i jeszcze raz nie! Przestań porównywać się z innymi. To nie jest dobry nawyk ogólnie rzecz biorąc, a tym bardziej w takich kwestiach, na które nie masz wpływu. Zamiast, więc notorycznie sprawdzać prognozę pogody i panikować, bo będzie padać lub będzie zbyt gorąco po prostu się na to przygotuj. Nie gadaj, tylko działaj.
Pracuj nad sobą
Pewne nawyki możesz wypracować, tak samo możesz nauczyć się panować nad własnymi emocjami. Musisz zacząć tylko odpowiednio wcześnie i pamiętaj o podstawowej zasadzie, nie panikuj, nie wkręcaj sobie różnych rzeczy, bo cały stres siedzi tylko w Twojej głowie, tak szybko, jak przychodzi, może i odejść. Jeśli chcesz sobie dodatkowo pomóc, przygotuj wszystko z wyprzedzeniem, a na kilka dni przed ślubem, spróbuj odzyskać balans i spokój ducha. Warto przeżyć ten dzień w radości i wyłącznie w pozytywnych emocjach. Nie ma się przecież czym stresować, wychodzisz za człowieka, którego kochasz!
Bardzo fajny artykuł z dobrymi radami 🙂 Żadna z nas nie chce zostać BrideZillą lecz w natłoku przedślubnych obowiązków można zapomnieć o tych podstawowych rzeczach, o których napisałaś np. nie porównywać się do innych i nie zwracać aż tak dużej uwagi na szczegóły. Grunt to nie dać ponieść się emocjom i choć w jakimś stopniu wdrożyć w życie te rady! 😀